Patronat medialny:

Prolog

 

 

Park Narodowy Komodo

 

Rzuciłem się do ucieczki i pięć metrów dalej walnąłem głową w gruby konar. Ból był silny, ale silniejsza i szybsza okazała się myśl, że za sekundę upadnę i będzie po mnie. Siedem metrów za mną biegł smok z Komodo, trzymetrowy waran, największy jaszczur świata o potężnej głowie, masywnej szyi i ciele pokrytym łuskami niczym zbroja. Pomyślałem, że za chwilę ten biegający z szybkością dwudziestu kilometrów na godzinę potwór dopadnie mnie, uderzy ogonem z siłą dwóch ton, potem wbije swoich sześćdziesiąt zębów w moje ciało, wtryskując śmiertelny jad.

Ta myśl trwała krócej niż upadek. Zwalając się na ziemię, złapałem obiema rękami gałąź sąsiedniego drzewa. Waran był już trzy metry za mną. Podciągnąłem się na rękach i rzuciłem do ucieczki, skręcając najpierw w lewo, potem w prawo. Kątem oka zobaczyłem przerażone twarze dwóch czmychających tubylców, którzy mieli nas chronić. Jeden rzucił długi kostur w kierunku jaszczura. Ten spojrzał na kij i stanął. Przebiegłem jeszcze dwadzieścia metrów i zatrzymałem się obok Wojtka.

– Widziałem – powiedział. – Miałeś cholerne szczęście.

– Sfilmowałeś to?

– Oszalałeś? Uciekałem!

Akcja zaczęła się dziesięć minut wcześniej, gdy z Wojtkiem podeszliśmy, on filmować, a ja robić zdjęcia dwóm waranom walczącym o samicę. Walka trwała kilka minut, silniejszy odganiał słabszego, ale ten nie ustępował. Odszedł dopiero po silnym ciosie ogonem. Zwycięzca zajął się samicą. Wojtek odszedł kilka kroków, a ja zbliżyłem się do kopulującej pary, by zrobić jeszcze dwie, trzy fotki. To było głupie. Waran zdenerwował się, że przeszkadzam mu w intymnej chwili, i rzucił się w moją stronę.

Wydawnictwo Bernardinum Sp. z o.o. , ul. Bpa Dominika 11, 83-130 Pelplin

(+48) 58 531-64-81 - Dział Sprzedaży Książek i Prenumeraty czasopism