1.
Pozytywka
Audycja z pozytywnym wydźwiękiem
Niedziela godz. 16.15
Prowadzi: Ewa Niewiadomska
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Szukaj audycji z 14 października 2012 r. klikając w Googlach: Polskie Radio Katowice - Audycje – Pozytywka – Archiwum.
14.10.2012 r.
Gościem Ewy Niewiadomskiej w niedzielnej POZYTYWCE będzie tym razem były dziennikarz, podróżnik Tadeusz Biedzki. Właśnie ukazała się jego książka zatytułowana "Sen pod baobabem".
To pięknie ilustrowana opowieść o Afryce - biednej, niebezpiecznej i zaskakującej. O kontynencie który chce stać się lepszym światem, ale nie ma na to szans. Tadeusz Biedzki swoje podróże planuje szczegółowo, a opowiada o nich z prawdziwą pasją. Tym razem opowie o swojej książce.
Nakręcanie pozytywnych chwil zaczniemy jak zawsze kwadrans po 16.00.
Posłuchaj audycji z 14 października
2.
Ich największy problem to "no problem"
Trójka
02.12.2012
- Przeżyli trzęsienie ziemi w Stambule, powódź w Etiopii i błotno-kamienną lawinę w Himalajach. Wciąż podróżują, a teraz Tadeusz Biedzki przygody swoje i żony opisał w książce - opowiada o niej Michał Nogaś.
- "Sen pod baobabem" z Trójkowym Znakiem Jakości Dodaj do playlisty
- Ta książka z pozoru może być brana za opis jednej z wakacyjnych wypraw, ale w rzeczywistości jest opowieścią o współczesnej Afryce i kondycji jej mieszkańców - dodaje trójkowy redaktor w rozmowie z Wojciechem Mannem .
O tym, dlaczego zabija się albinosów i wypija ich krew, o biedzie, która jest powodem do dumy oraz wierze w duchy, która wyjaśnia, dlaczego sąsiad złamał nogę. A także o plemieniu, które twierdzi, że przybyło z kosmosu, sprzedawaniu dzieci i wielu innych rzeczach niepojętych dla Europejczyka. Te tematy, a także kwestię eksploatacji Afryki przez współczesny świat, porusza "Sen pod baobabem" .
Słuchaj recenzji książek z Trójkowym Znakeim Jakości >>>
- Tadeusz Biedzki zabiera nas przede wszystkim do Senegalu, Mali i Burkina Faso, ale na kartach książki nawiązuje też do wypraw w inne miejsca świata - podkreśla Michał Nogaś.
Ta historia jest o codziennej walce na Czarnym Lądzie. Ale nie na karabiny i maczety, lecz o tej najważniejszej: o kawałek bagietki, trochę mąki i dwa banany. Zwycięstwo pozwala przeżyć do jutra i cieszyć się najpiękniejszymi na świecie marzeniami, które zastępują pracę i sprawiają, że czas płynie tam wolniej.
- Autor pisze także o czymś, co nazywa niefrasobliwością i nieodpowiedzialnością niespotykaną nigdzie indziej na świecie, a przejawiającą się w częstej dla mieszkańców Afryki postawie "no problem". Jego zdaniem to oraz zaniechanie rozwiązywania problemów od razu, na miejscu, jest jedną z przyczyn dramatu współczesnej Afryki.
Opowieści o niewolnictwie, wielkich migracjach w poszukiwaniu lepszego życia, hałdach śmieci i czarownikach oraz wiele, wiele innych można usłyszeć w rozmowie Michała Nogasia z Wojciechem Mannem lub przeczytać w polecanej książce!
- Zobacz więcej na temat:
- Afryka,
- książka,
- Michał Nogaś,
- Sen pod baobabem,
- Tadeusz Biedzki
3.
Klucz do świata
dodane 2012-10-31 00:15
Szymon Babuchowski
GN 44/2012 |
Mnogość literatury podróżniczej dostępnej w księgarniach pozwala wybrać taki sposób poznawania świata, który jest nam najbliższy.
Książki podróżnicze zalewają ostatnio półki księgarń. Jak wybrać tę najciekawszą? Jedni kierują się nazwiskiem znanego z telewizji autora, innych do zakupu przekonują barwne ilustracje. Poszukując czegoś dla siebie, warto jednak zwrócić uwagę na klucz, według którego podróżuje autor książki. Może stanie się on także naszym kluczem do świata?
Lotnisko jak kaplica
Leżą przede mną trzy świeże, pachnące jeszcze farbą drukarską, książki podróżnicze. Każda z nich na swój sposób fascynująca, choć każda zupełnie inna. Najpierw biorę do ręki tę, której autor podróżuje w sposób najbardziej dla mnie intrygujący. Szymon Hołownia w książce „Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie” podąża śladami naszych współwyznawców, żyjących często w odległych zakątkach planety. Dociera na wyspę Guam w Mikronezji, stanowiącą zamorskie terytorium Stanów Zjednoczonych, by porozmawiać z księdzem komandorem US Navy i dowiedzieć się, że w amerykańskiej armii też można zostać świętym. Z kolei w buddyjskim Bhutanie jeden z kilkudziesięciu tamtejszych chrześcijan prosi dziennikarza o przesłanie nowego tłumaczenia Biblii. Wreszcie w miejscu owianym tajemnicą Hołownia spotyka się z Koptyjką Mariam, na którą w Egipcie wydano wyrok śmierci za porzucenie islamu.
Wśród wielu myśli, które pojawiają się podczas tej lektury, jedna narzuca się najsilniej: nie jesteśmy pępkiem świata. A podróże Hołowni są bardzo potrzebne, by nam, czytelnikom, to ukazać.
Kiedy czyta się o ludziach poświęcających życie, by tłumaczyć Biblię na język, którym mówi zaledwie tysiąc osób z jednego plemienia w Papui-Nowej Gwinei, nagle maleją nasze polskie spory. Okazuje się, że silny puls chrześcijaństwa można często wyczuć w miejscach, których nigdy byśmy o to nie podejrzewali.
Znakomite „Last minute” kończą rozważania na londyńskim
Heathrow – jednym z największych lotnisk świata. Hołownia pisze, że lotnisko to miejsce „najbardziej zgodne z istotą ziemskiej części ludzkiej egzystencji”. Tam człowiek jest w podróży, „w drodze, która prędzej czy później, po jednej albo dziesięciu przesiadkach zaprowadzi go przecież do domu”. Obserwacje powitań, pożegnań – prowadzą autora do wniosku, że porty lotnicze bywają szczególnym miejscem objawiania się miłości. „Bóg jest miłością, czy zatem lotniska za chwilę nie będą jednymi z niewielu kaplic, jakie jeszcze będziemy mieć?” – pyta Hołownia. Trzeba przyznać, że świetnie uchwycił metafizyczny niepokój towarzyszący każdemu, kto wyrusza w świat.
Afryka niepoprawna
Gdy jedni szukają śladów swoich fascynacji po całym globie, inni opisują świat w mikroskali, zgłębiając przez większość życia tajemnice jednego kontynentu, regionu czy miasta. Tadeusz Biedzki od 20 lat jeździ po Afryce, zaglądając w miejsca, do których rzadko docierają europejscy dziennikarze. Może dlatego obraz Czarnego Lądu, przedstawiony w jego książce „Sen pod baobabem”, tak bardzo różni się od tego, który serwują nam lukrowane, politycznie poprawne przewodniki. U Biedzkiego nie ma „Afroafrykanów”, tylko Murzyni, nie ma też oskarżania wyłącznie białych o niszczenie cudownego kontynentu. Bo przecież sami mieszkańcy Afryki nie zawsze starają się, by docierające do nich zdobycze cywilizacji mądrze spożytkować. Dlatego obok pięknych, sympatycznych i niezwykle gościnnych ludzi, spotykamy w tej książce cwaniaków, handlarzy narkotyków i osoby, dla których „no problem” stało się główną dewizą życiową. Widać to chociażby na afrykańskich ulicach, gdzie przepisy ruchu drogowego zdają się nie obowiązywać. Przerażającą scenę notuje autor podczas podróży po Etiopii – tamtejszy kierowca mija pełną ludzi ciężarówkę, która przed chwilą spadła z mostu, a żądania europejskich pasażerów, by zatrzymać się i wezwać pogotowie, kwituje słowami: „Tutaj nie ma żadnego pogotowia (…) Jeśli do nich pójdziecie, uznają, że wypadek to wasza wina. Zabiją was. A w najlepszym przypadku zarazicie się AIDS. Połowa z nich ma wirusa HIV”. Co wobec tego proponuje kierowca? „Jedziemy dalej. Kto umrze, ten umrze, kto przeżyje, będzie żył. Tak już u nas jest”.
Książka Tadeusza Biedzkiego jest tym cenniejsza, że opisuje miejsca, których próżno szukać w innych książkach podróżniczych czy przewodnikach. „Do Afryki Zachodniej mało kto podróżuje i nie opłaca się ich wydawać” – podkreśla autor. Biedzki nie korzysta z usług biur podróży, tylko podróżuje z plecakiem, a zamiast wynajmować pokój w drogim hotelu, woli żyć razem z miejscowymi. Dzięki temu Afryka widziana jego oczami ma więcej wymiarów niż ta z kolorowych albumów. Choć akurat pięknych fotografii w „Śnie pod baobabem” znajdziemy mnóstwo. Jedyne, czego brakuje, to mapy, które ułatwiłyby czytelnikowi osadzenie opisywanych zdarzeń w geograficznym kontekście.
Wiedziona instynktem
Autorka trzeciej z prezentowanych tu książek, przemierzając świat, też nawiązuje kontakt z miejscowymi, choć jej podróżowanie różni się zasadniczo od tego, które można znaleźć w pozostałych dwóch pozycjach. Przede wszystkim pozbawione jest planu. Spontaniczność – cecha niezwykle cenna w podróży – tu osiąga stopień trudny do zaakceptowania nawet przez wielu globtroterów. Rita Golden Gelman mówi o sobie, że jest „współczesną koczowniczką” – nie mieszka nigdzie na stałe, nigdy nie wie, gdzie znajdzie się za pół roku, a po świecie prowadzi ją… instynkt. To słowo zdaje się kluczowe dla tej książki, określa bowiem także życiową postawę autorki, często trudną do zaaprobowania. Choć Gelman próbuje dorobić ideologię do niektórych życiowych wyborów, mówiąc o swoich nowych narodzinach, odkrywaniu siebie i o prawdziwej wolności, trudno w jej dalekich podróżach nie dostrzec ucieczki przed problemami – zwłaszcza przed rozpadem rodziny, od którego zaczyna się ta historia. Dlatego zarówno tytuł tej pozycji: „Zawsze o tym marzyłam”, jak i podtytuł, nadany zapewne przez wydawcę: „Opowieść o kobiecie, która na krańcach świata odnalazła szczęście” – budzą moją głęboką nieufność.
Nie znaczy to jednak, że książka Rity Golden Gelman nie jest wartościowa od strony poznawczej. Autorka przemierzyła w końcu tyle egzotycznych krajów i poznała tylu ciekawych ludzi, że jej opowieść musi fascynować. Dzięki niej poznajemy różnorodność życia, zaglądając zarówno do szałasów, jak i przepięknych pałaców. Czytając, chłonie się świat wszystkimi zmysłami – podziwiamy pejzaże Nowej Zelandii, czujemy zapach kadzidła na Bali i smaki owoców na meksykańskim targu. Tyle że drażni tu płytka duchowość – zwłaszcza fascynacja magicznymi obrzędami, w których Gelman także bierze udział. Tę książkę trzeba więc czytać ostrożnie, pamiętając, że piękno świata nie tylko uwodzi, ale czasem także zwodzi.
Mnogość literatury podróżniczej dostępnej w księgarniach pozwala wybrać taki sposób poznawania świata, który jest nam najbliższy. Najważniejsze, by wyruszyć w świat – choćby tylko z książką w ręku. •
| 1 |
4.
Prawdziwa Afryka
„Sen pod baobabem”
Autor: Dariusz Cychol
11:25
30.12.2012
hit
Tadeusz Biedzki jest doświadczonym dziennikarzem („Przegląd Tygodniowy”, „Trybuna Śląska”, „Polityka”) i wziętym biznesmenem – właścicielem kilku dochodowych firm. Tej książki nie musiał napisać: nikt mu nie kazał relacjonować wydarzeń, nie pisał jej dla pieniędzy. Ale skoro jest w sprzedaży, to znaczy, że „coś” kazało mu ją napisać. I chyba to „coś” sprawiło, że jest dobra. Bardzo dobra.
„Sen pod baobabem” Tadeusza Biedzkiego to dziennik z podróży jaką autor odbył wraz z małżonką po Afryce Zachodniej. Każdy kto miał możliwość zobaczenia kawałka Afryki, ale tej prawdziwej – nie „tej dla turystów”, musi być nią zauroczony. Musi, bo Afryka to niewyobrażalna siła natury, to nieopisana dzicz, w której wielu ostępach zapewne nigdy nie stanęła stopa człowieka, to bieda sprawiająca, że najcięższą codzienną pracą jest walka o przetrwanie. To w końcu ludzie – największa zagadka tego kontynentu.
Zauroczyła więc Afryka Biedzkiego. Jak inaczej wytłumaczyć, że walcząc z przeciwnościami parł w jej głąb, dalej i dalej? Nie bał się jej, ale trzeźwo oceniał ryzyko każdej z decyzji. Z szacunkiem podchodził do potęgi afrykańskiej natury. Co go tak ciągnęło w nieznane? Magia kontynentu. I dobrze, że nie kryje swych fascynacji. Dzięki temu każdy kto interesuje się światem znajdzie w tej książce coś dla siebie: opowieści o przybyszach z kosmosu, odpowiedź na pytanie dlaczego Afrykanie piją krew albinosów, obraz codziennego życia milionów biednych ludzi, portret dumnych Tuaregów, wspomnienie świetności duchowej stolicy Sahary – Timbuktu.
To co mnie najbardziej wciągało w tej lekturze, to udana analiza psychiki rdzennych mieszkańców kontynentu. Autor, człowiek niezależny, mógł sobie pozwolić na więcej. Pisze więc, że czas przyszły jest dla Afrykanów pojęciem abstrakcyjnym. Że wolą marzyć o lepszym życiu niż do niego dążyć uczciwą pracą. Opisuje ich skrajną biedę i nienawiść do Europy i Ameryki za przeszłość kolonialna i niewolnictwo. Pochyla się też nad niebywałym wręcz szowinizmem tych, których wraz z żoną spotykali na swej drodze.
Książka jest też bardzo atrakcyjnie wydana. Jej niesamowity klimat tworzą dziesiątki rewelacyjnych zdjęć. Czyta się ją łatwo i z naprawdę dużym zaciekawieniem. A po lekturze jest się po prostu wrażliwszym i mądrzejszym.
Autor: Tadeusz Biedzki
Tytuł: „Sen pod Baobabem”
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydanie: Poznań, 2012 r.